Całkiem przyjemny płaszcz (pokazywany) i wyróżnienie.
Prowadzenie bloga ma swoje plusy. Nie wątpliwie tak jest. Jednym z nich jest dobre słowo od Was. Tym razem trafiło do mnie takie właśnie słowo od Iwony, koniecznie tam zajrzyjcie bo można tam oglądać wielkie pająki. Zazdrościć potem, że Iwona szyje na dworze - och jak zazdroszczę. I wiele innych ciekawych rzeczy. Na całym świecie ,Iwona chyba ma najwięcej maxi spódnic :).
I wyróżnienie pociąga za sobą obowiązek zdradzenia 7 faktów o sobie.
Ja oprę się na 7 faktach , które ujawniła Iwona. Mianowicie :
"Ujawnić 7 faktów o sobie to nie taka łatwa sprawa ;-) Coś tam jednak napiszę:
2. Moim marzeniem jest marzenie Iwony :D
3. Ja najchętniej jadłabym już w łóżku. Jeśli nie zjem śniadania dość szybko po wstaniu to umieram. A wszelkie badania krwi na czczo to dla mnie horror.
4. łoooo no to podziwiam w tym punkcie Iwonę.
Jak sobie myślę o moich porodach w takich warunkach ..to aż mnie dreszcz przechodzi .
Anię rodziłam dość długo. Pierwsze skurcze zaczęły się o 3 w nocy i co 3 minuty trwały do 21. Myślałam, że umrę!! Ale jakoś poszło :D Pani położna w pewnym momencie mi zaproponowała, żebym sobie pospacerowała jak mi się leżenie nudzi i wstałam to zrobić i po prostu walnęłam na podłogę, stać nie mogłam - to jedno z zabawniejszych chwil z mojego porodu - znaczy tak je dziś wspominam. :)
Wojtka urodziłam prawie na ulicy :) Cała akcja porodowa trwała 45min. 10 min byłam w szpitalu, z tego 5 min stałam przed porodówką , która była myta w trybie ekspres, żebym mogła urodzić nie na stojąco. Urodził się 15.05 o godzinie 15:05. :) Cóż za wyczucie.
Matueusz - hmmm tu były dwa falstarty. Dwa razy trafiałam do szpitala z akcją porodową. KTG mówiło jedno - rodzimy...ale nawet po dawce oksytocyny wracałam do domu. Śmialiśmy się, że czeka na 15.07. Bo i Ania i Wojtek urodzili się 15 dnia miesiąca. :) Ale w końcu Mateusz urodził się 23 lipca.....ale trochę chory :( więc gdybym rodziła w domu mogłoby nie być fajnie. Po antybiotykach i bajerach wróciliśmy do domu. :)
5. Haftowanie i szydełkowanie zupełnie nigdy mnie nie pociągało . Na drutach , owszem lubię, ale teraz zostawienie drutów na widoku nie jest mądre przy mojej trójcy.
6. Jej , spanie -och też uwielbiam. Ale śpię stanowczo za mało.
7. Ja mam trzy kwiatki, znaczy jeden rodzaj kwiatka w trzech doniczkach. Nie wiem jakim cudem żyją. Jeżeli kwiatek kupowany w sklepie dowie się , że ma trafić do mojego domu od razu umiera. ...zupełnie nie mam serca do kwiatów w domu. Natomiast w ogrodzie mogłabym mieć miliony. Uwielbiam grzebać się w ogrodzie :)
A zdjęcia są z Chabówki ze skansenu pociągów, to jest zaraz pod Rabką. Świetne miejsce....no tak na spacer z dziećmi. :)
Sprawa z kominem jest następująca.
Zamykany na zamek, którego taśmy , które były za długie wszyte są jeszcze między wełnę a dzianinę wszyta jako podszewkę. Dzianina owa, mówiąc bez tajemnic, to stara koszulka, która miała plamę od wybielacza, ale też miała cudowną miękkość i tak została zachomikowana , aż do tej pory. Wzdłuż zamka wszyty jest też pas skóry, z którego w sumie są też patki na płaszczu. Dzięki tej skórze komin trzyma się dumnie do góry.
Jak trochę się odepnie, to jest fajnie :).
I jeszcze jedna prawda o mnie.
Zupełnie nie wychodzi mi stanie przed aparatem, bardziej wygląda to tak :), lekko jestem do tego zmuszona, ale cóż , takie życie.
I wyróżnienie pociąga za sobą obowiązek zdradzenia 7 faktów o sobie.
Ja oprę się na 7 faktach , które ujawniła Iwona. Mianowicie :
"Ujawnić 7 faktów o sobie to nie taka łatwa sprawa ;-) Coś tam jednak napiszę:
- Chciałabym mieć dredy, tylko szkoda mi włosów.
- Moim marzeniem jest mieszkać w drewnianym domu z bali.
- Mój pierwszy posiłek , czy wstanę o 6. rano czy o 8., jem około 12. w południe.
- Urodziłam moją córeczkę w domu, mając przy sobie tylko męża i położną.
- Próbowałam haftować, szydełkować i robić na drutach, ale dopiero szycie mnie uzależniło i daje szaloną radość i satysfakcję.
- Uwielbiam spać! - śpię od 9. do 10. godzin dziennie.
- Nie mam ani jednej rośliny doniczkowej w domu! Wystarcza mi to, że mieszkam praktycznie w ogrodzie i w Paragwaju jest cały rok zielono i wciąż kwitną jakieś kwiaty."
2. Moim marzeniem jest marzenie Iwony :D
3. Ja najchętniej jadłabym już w łóżku. Jeśli nie zjem śniadania dość szybko po wstaniu to umieram. A wszelkie badania krwi na czczo to dla mnie horror.
4. łoooo no to podziwiam w tym punkcie Iwonę.
Jak sobie myślę o moich porodach w takich warunkach ..to aż mnie dreszcz przechodzi .
Anię rodziłam dość długo. Pierwsze skurcze zaczęły się o 3 w nocy i co 3 minuty trwały do 21. Myślałam, że umrę!! Ale jakoś poszło :D Pani położna w pewnym momencie mi zaproponowała, żebym sobie pospacerowała jak mi się leżenie nudzi i wstałam to zrobić i po prostu walnęłam na podłogę, stać nie mogłam - to jedno z zabawniejszych chwil z mojego porodu - znaczy tak je dziś wspominam. :)
Wojtka urodziłam prawie na ulicy :) Cała akcja porodowa trwała 45min. 10 min byłam w szpitalu, z tego 5 min stałam przed porodówką , która była myta w trybie ekspres, żebym mogła urodzić nie na stojąco. Urodził się 15.05 o godzinie 15:05. :) Cóż za wyczucie.
Matueusz - hmmm tu były dwa falstarty. Dwa razy trafiałam do szpitala z akcją porodową. KTG mówiło jedno - rodzimy...ale nawet po dawce oksytocyny wracałam do domu. Śmialiśmy się, że czeka na 15.07. Bo i Ania i Wojtek urodzili się 15 dnia miesiąca. :) Ale w końcu Mateusz urodził się 23 lipca.....ale trochę chory :( więc gdybym rodziła w domu mogłoby nie być fajnie. Po antybiotykach i bajerach wróciliśmy do domu. :)
5. Haftowanie i szydełkowanie zupełnie nigdy mnie nie pociągało . Na drutach , owszem lubię, ale teraz zostawienie drutów na widoku nie jest mądre przy mojej trójcy.
6. Jej , spanie -och też uwielbiam. Ale śpię stanowczo za mało.
7. Ja mam trzy kwiatki, znaczy jeden rodzaj kwiatka w trzech doniczkach. Nie wiem jakim cudem żyją. Jeżeli kwiatek kupowany w sklepie dowie się , że ma trafić do mojego domu od razu umiera. ...zupełnie nie mam serca do kwiatów w domu. Natomiast w ogrodzie mogłabym mieć miliony. Uwielbiam grzebać się w ogrodzie :)
A zdjęcia są z Chabówki ze skansenu pociągów, to jest zaraz pod Rabką. Świetne miejsce....no tak na spacer z dziećmi. :)
Sprawa z kominem jest następująca.
Zamykany na zamek, którego taśmy , które były za długie wszyte są jeszcze między wełnę a dzianinę wszyta jako podszewkę. Dzianina owa, mówiąc bez tajemnic, to stara koszulka, która miała plamę od wybielacza, ale też miała cudowną miękkość i tak została zachomikowana , aż do tej pory. Wzdłuż zamka wszyty jest też pas skóry, z którego w sumie są też patki na płaszczu. Dzięki tej skórze komin trzyma się dumnie do góry.
Jak trochę się odepnie, to jest fajnie :).
I jeszcze jedna prawda o mnie.
Zupełnie nie wychodzi mi stanie przed aparatem, bardziej wygląda to tak :), lekko jestem do tego zmuszona, ale cóż , takie życie.
Powiem tak: z kominem ten płaszcz podoba mi się jeszcze bardziej :) Zwłaszcza, że teraz jesteś porządnie opatulona w okolicach szyi. Po przebytej ostatnio anginie jestem przewrażliwiona :)
OdpowiedzUsuńoj tak , ja też nie lubię jak mi zimno w szyje i preferuje dużo warstw pod szyją :)
Usuńpiękny płaszczyk i te kolorki super :)
OdpowiedzUsuńSwietny plasz, pomyslowy! I piekna sloneczna jesien!
OdpowiedzUsuńpolska jesień potrafi być przepiękna, ten dzień akurat taki był :) mam nadzieje, że będzie takich więcej tej jesieni :)
Usuńdziękuje.
Bardzo ładny płaszczyk, a z kominem jeszcze ładniejszy.
OdpowiedzUsuńdziękuje :)
UsuńChodzi za mną już jakiś czas uszycie płaszcza, albo chociaż kurtki, a jeżeli nie to chociaż żakietu? Zbiorę się wreszcie czy nie? Wszystko przez te blogi, szyjecie takie piękne płaszcze, że po prostu zazdrość mnie zżera :)))
OdpowiedzUsuńPS. Wesołą jesteście rodzinką ;)
ha ha u mnie tez sie szyje plaszcz, zabieraj sie wiec do szycia, bo zostajesz w tyle....:))
Usuń:) no to w takim razie wszamaj jakąś kolację :D zamiast dać się zjeść zazdrości :D i jakiś sobie płaszcz wybierz. Ten w nowym SZKPK jest świetny, z Twoją figurą to w ogóle. Może taki :) Ja się na niego skuszę szczerze mówiąc, jeśli dorwę ten numer w kiosku.
UsuńIza - to pokazuj :D
Teraz płaszcz cały w komplecie - gratuluję wyróżnienia !!!
OdpowiedzUsuń:) dziękuje.
UsuńPłaszczyk z kominem wygląda faktycznie jeszcze ładniej :-)
OdpowiedzUsuńA ja myślałam, że tylko ja nie umiem/nie przepadam pielęgnować roślin pokojowych, ale jest nas więcej, czuję się uspokojona ;DDD
Co do Twoich zdjęć to fakt który napisałaś jest faktem, ale dla mnie jest to, że tak powiem, Twój urok, Twój znak rozpoznawczy, no po prostu Ty - ah! nie wiem jak to ująć, ale mam nadzieję, że mnie rozumiesz :-)
Tez do niedawna myslalam, ze jestem antytalent do hodowania roslin w doniczkach. Wszystko przy mnie padalo wczesniej czy pozniej. Az w koncu trafil do mnie benjaminek, ktorego nikt nie chcial (ja zreszta tez nie, no bo co ma biedny czekac na nieuchronna zaglade). Ale ten uparciuch nie dosc, ze nie usechl, nie padl, nie stracil lisci, to zaczal wbrew logice (bo naprawde traktowalam go gorzej niz po macoszemu) wypuszczac nowe listki i tak juz ze 4 lata jest ze mna i pieknie rosnie, a moja kolekcja kwiatowa rozrosla i nadal sie rozrasta. Mysle, ze po prostu trzeba trafic na odpowiednia rosline, z ktora czlowiek sie zaprzyjazni. A wracajac do komina, to jest pieknym dodatkiem do plaszcza. I co ja tez mam w takim razie zaczac jakis szyc? Jeden juz popelnilam i go uwielbiam.
UsuńAśka! - obejrzałam właśnie ten ostatni odcinek Breaking - jednak "ładnie" z tego wszystkiego wyszli ;D
UsuńIwono , strasznie ci dziękuje i za miłe słowa i za info, że nie najgorzej będzie w BB :) Kamysia :) czyli muszę poczekać na swojego kwiatka :D
UsuńMysle, ze tak. Gdzies jest ten jeden jedyny, ktory na Ciebie czeka ;)
Usuńten komin to kropka nad i a Twoje nielubienie stania przed aparatem lubie bardzo:)
OdpowiedzUsuń:) dzięki.
UsuńCudny ten płaszcz. Bardzo mi się podoba ten szal i wykończenia.
OdpowiedzUsuństrasznie mi miło, dziękuje. :) Cieszę się.
UsuńTeż będę miała tyle dzieci, o! Komin z tym pasem skóry wygląda bardzo ekskluzywnie. Sprzedawaj kominy z pasem skóry. Kupię na pewno- pod kolor do płaszcza, który uszyję sama (też na pewno).
OdpowiedzUsuń:) to daj znać jaki kolor płaszcza będziesz mieć :) no i kiedy te dzieci ? :D
UsuńJeśli mi się uda (a wiadomo jak to u mnie wygląda) i płaszcz dojdzie do skutku, to nie omieszkam się do Ciebie zwrócić z kawałkiem szmatki:) Co zaś tyczy się dzieci, to jeśli nie mam jeszcze, to za miesiąc, może dwa.
UsuńPłaszczyk prezentuje się wspaniale z kominem: ) Zdjęcia są świetne- trzy razy oglądałam: )
OdpowiedzUsuńniezmiernie mi miło, dzięki :)
UsuńFajnie wykończony ten komin, podoba mi się ten myk z zamkiem :D
OdpowiedzUsuń:)
UsuńDom z drewnianych bali... no to jeszcze ja się na taki piszę :)
OdpowiedzUsuńKomin fajna sprawa. A co do zdjęć, to mi się podobają właśnie takie w ruchu, naturalne. Gdzieś się uda pokazać przód i tył, a na pozostałych można zobaczyć jak to się tak naprawdę nosi, układa itd. ;)
no to będziemy sąsiadkami :D
Usuńno i dziękuje, Cieszę się :)
WOW.... jestem jeszcze bardziej zachwycona plaszczem!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuń:) niezmiernie mi miło, dziękuje.
Usuńno to właśnie widać że jesteś mamą trójki brzdąców - ciągle w ruchu:) płaszcz niezmiennie zachwyca
OdpowiedzUsuń:)
UsuńBardzo fajny ten płaszcz. Ja właśnie odważyłam się kupić 2mb flauszu i będę szyć... pierwszy w życiu płaszcz. Oczywiście wszystko to za sprawą Szycia Krok Po Kroku. Asia, trzymaj kciuki. Na 1 listopada chcę się wyrobić :)
OdpowiedzUsuńooo flausz jest super :D trzymam trzymam trzymam i dzieciom każe :) do listopada jeszcze jest chwilka :D dasz radę jak nic :) tylko wyjdź na chwilę z kuchni :D
Usuńfajny ten płaszcz :) a o porodach to też bym mogła swoje napisać, jak mi lekarz wmawiał, że cesarkę robią mi, bo ja nie współpracuje i przeze mnie dziecko się dusi. a okazało się potem, że źle się wstawił (lekarz powinien to widzieć jak mnie badał gdy zaczęłam rodzić) i był owinięty pępowiną podwójnie wokół szyi. Im bardziej parłam - tym się pępowina mocniej zaciskała i ciągnęła go z powrotem.... samo życie :)
OdpowiedzUsuńo mamo!! co za historia. Niestety czasem tak człowiek strasznie trafi :( Ale mam nadzieje, że wszytko jest dobrze i Synek zdrowy i po tym tylko wspomnienie zostało!!
UsuńHm.. w ogóle myślałam , że komin jest razem z płaszczem (znaczy się przyszyte) , dopiero widzę , że jest inaczej . Super to wyszło , wręcz idealnie . Co do porodów to ja każdą kobietę podziwiam , czy rodzi w domu..czy w szpitalu :) To urodzenie prawie na ulicy mnie rozśmieszyło hih :) i 15.05 ciekawe z tą datą i godziną :)
OdpowiedzUsuńdziękuje i dziękuje :)
UsuńAch, Ty po prostu robisz strasznie dużo rzeczy i jesteś ciągle w ruchu, dlatego stanie przed obiektywem jest po prostu sprzeczne z Twoją naturą :)
OdpowiedzUsuńU mnie w domu kwiatkami zajmuje się mąż :) ale rosną tylko niektóre, bo czasami wyjeżdżamy na kilka dni i wtedy mają szkołę przetrwania :) ale za to w tym roku nawet dorodnej bazylii się dochowaliśmy :) mam zielono na parapecie w kuchni i do tego jest coś do zjedzenia :)
:) hih no tak .
Usuńbazylii zazdroszczę, że rośnie, ja strasznie lubię świeże zioła...ale ciągle muszę kupować więc jak oberwę całe , to kupuje nowe, bo nic nie rośnie dalej :D
Idę spać bo mam już głupie skojarzenia. Zobaczyłam cię na dworcu i pierwsza rzecz jaka przyszła mi do głowy to piosenka zespołu Akcent, której zresztą nie słyszałam ale widziałam tytuł i utkwił mi mocno w pamięci. Mianowicie "Peron łez":) Komin idealnie komponuje się z płaszczykiem:)
OdpowiedzUsuńhihihi, no nie było nawet tak źle :D hahah choć gdy poszłam siusiu z Matiasem na stronę i jak wróciłam a Wojtek przeszedł przez wszelkie barierki i stanął na sprężynie łączącej dwa wagony to naprawdę miałam ochotę się poryczeć :D - CAŁY WOJTEK :D
UsuńNie wiem czy czytasz komentarze do swoich starszych wpisów, ale nie powstrzyma mnie to, żeby dodać swoje trzy grosze. Niedawno Cię odkryłam i tak czytam tu i tam.
OdpowiedzUsuńPełna jestem podziwu dla twojej kreatywności i szybkości działania. Wiem, że poniekąd spowodowane jest to posiadaniem dzieci, czyli, jeśli czegoś nie zrobi się szybko, to już się nie zrobi.
Zdjęcia z parowozowni są tak zabiegane i pełne ruchu, aż kręci się w głowie. Dlatego z przyjemnością zatrzymałam się na fotce, gdy siedzisz na schodkach pociągu, a najmłodsze siedzi Ci na plecach. To zdjęcie ma tyle spokoju i elegancji, słońca i te nieheblowane deski wagonu, no po prostu w ramki i na ścianę.
:) dziękuje Ci serdecznie.
Usuń