Co nas nie zabije to nas wzmocni
Zgadzam się z tym w pełni..kubrak krakowski usilnie walczył i chciał mnie pokonać.....ale się nie dałam i przy współpracy ciotki klotki zlecającej - bo ktoś musiał się dziećmi zająć jak ja turkotałam, klęłam i stękałam...no i przy okazji rozmawiałam z ciotką klotką i w końcu nie na tematy związane z inteligencją much i nie poruszałyśmy problemu po raz tysięczny czy pszczoły są głupie jeśli tylko robią miód.
Kubraczek został wybebeszony do cna...a potem złożony do kupy. Myślałam, że zajmie mi to pół godziny - odpruć podszeweczkę przyszyć i gra. A zajęło mi 7,5h. Uszyty był w sposób frywolny, nieskładny, kosmiczne prądy chyba zalały szyjącego bo ni to składu ani ładu i pierwszy raz widziałam jak tutaj aksamit nie był zszyty ze sobą tylko z podszewką....nawet bym chyba na coś takiego nie wpadła. Przy ściąganiu zniszczonej podszewki okazało się, że wszystkie tasiemki odeszły razem z nią bo były przyszyte tą samą nitką - i tu moje rada dla początkujących krawcowych i nie tylko - nawet jeśli zszywamy 5 warstw materiału czasem warto zamiast jednego szwu zrobić więcej żeby w przypadku odprucia np: tylko jednej warstwy nie rozpruwać wszystkiego.
Każda tasiemka znów przyszyta :)
Każdy 'listek' ma znów nowa podszewkę.
A jeden listek był uszyty z dwóch kawałków materiału...ale niestety był zszyty biała nitką - warto jednak szyć nićmi pod kolor materiału :)
Ale chyba dobrze wszytko się skończyło :)
I niema tego złego co by na dobre nie wyszło - mam zamówienie na trzy kubraczki krakowskie, a po reaktywacji tego wiem już co i jak :)
Kubraczek został wybebeszony do cna...a potem złożony do kupy. Myślałam, że zajmie mi to pół godziny - odpruć podszeweczkę przyszyć i gra. A zajęło mi 7,5h. Uszyty był w sposób frywolny, nieskładny, kosmiczne prądy chyba zalały szyjącego bo ni to składu ani ładu i pierwszy raz widziałam jak tutaj aksamit nie był zszyty ze sobą tylko z podszewką....nawet bym chyba na coś takiego nie wpadła. Przy ściąganiu zniszczonej podszewki okazało się, że wszystkie tasiemki odeszły razem z nią bo były przyszyte tą samą nitką - i tu moje rada dla początkujących krawcowych i nie tylko - nawet jeśli zszywamy 5 warstw materiału czasem warto zamiast jednego szwu zrobić więcej żeby w przypadku odprucia np: tylko jednej warstwy nie rozpruwać wszystkiego.
Każda tasiemka znów przyszyta :)
Każdy 'listek' ma znów nowa podszewkę.
A jeden listek był uszyty z dwóch kawałków materiału...ale niestety był zszyty biała nitką - warto jednak szyć nićmi pod kolor materiału :)
Ale chyba dobrze wszytko się skończyło :)
I niema tego złego co by na dobre nie wyszło - mam zamówienie na trzy kubraczki krakowskie, a po reaktywacji tego wiem już co i jak :)
Precyzja w każdym calu...7, 5 h to sporo czasu ale było warto...to tak jakby dać ubrankowi drugie życie, dla klientki to bardzo duże znaczenie, pewnie bezcenne:]
OdpowiedzUsuńKlienta to moja przyjaciółka :) hihih więc nie ma wyjścia musi być zadowolona i jeszcze się pobawiła z chłopcami więc zadowolona :)
OdpowiedzUsuńDo tej pory Cię podziwiałam ....ale teraz ... no brak słów...w głowie się nie mieści co ty wyprawiasz. Wpędzasz mnie w kompleksy ! powiedz chociaż że masz bałagan w szafkach ;P
OdpowiedzUsuńw niektórych mam :P i nawet już nie mam alfabetycznie poukładanych płyt...bo już mi się nie chce :) hihihih
UsuńOjej....oto co powiem. Chyba nie podjęłabym się takiego zadania, aż taka cierpliwa nie jestem:)Mam gdzieś taki stary kubraczek na strychu, identyczny:)Podziwiam
OdpowiedzUsuńczasem dla kogoś to robi się rzeczy które nie specjalnie nas bawią :)
UsuńFanta, złe chwile nie tylko parami, one się nie wiem po kiego... lubią kumulować, ale za to jaka radość, jak się odwraca los i przychodzi SŁOŃCE - tego życzę, oby udany kubrak był dobrym znakiem! Super Ci to wyszło :)))
OdpowiedzUsuńno mam nadzieje :)
UsuńI jeszcze zapraszam do mnie do udziału w akcji:) http://zapomnianapracownia.blogspot.com/2012/06/akcja-uwolnij-tkaniny.html
OdpowiedzUsuńO matko, Jola, juz go reaktywowalas? Ty jestes jak Perpetum Mobile, i do tego jeszcze zgodzilas sie na trzy nastepne...
OdpowiedzUsuńale termin to kolejne Boże Ciało i szycie od podstaw a nie przerabianie więc będzie dobrze:)
UsuńPowiem tylko że podziwiam
OdpowiedzUsuńDopiero co czytałam post że masz do zrobienia podszewkę. Teraz patrzę a ty już skończyłaś. Ekspresowo!
OdpowiedzUsuńwowwww!!!!!!!! perfekcyjna pani domu, mama, zona, krawcowa i bóg wie co jeszcze?!!! Kiedy ty to wszytsko robisz? zdradź mi bo mi ciężko ogarnąć moje 46metrów, dwojkę dzieci i jeszcze coś poszyć.
OdpowiedzUsuńReaktywacja pierwsza klasa :)
do perfekcji to mi jeszcze daleko :) ale jakoś daje radę....telewizji nie oglądam to trochę czasu mam :)
Usuń!!!!!!!!!!!!!!!Chcemy te same tabletki co ty brać ;ppppp
OdpowiedzUsuńaaaaaa jak je znajdę to prześle hahahhahahaha...ale się uśmiałam...i nawet perspektywa pakowania dziś rano do samochodu maszyny do szycia 2 walizek 3 dzieci 3 siatek w pojedynkę mi nie straszne :)jak przeczytałam Wasz komentarz :)
UsuńWoow Woow Wooow i tak dalej!:) No brak mi słów:)))
OdpowiedzUsuńOj to Ty rzeczywiście cierpliwa jesteś. Ja podziwiam, bo nienawidzę pruć.
OdpowiedzUsuńJesteś bardzo dobrą przyjaciółką:))
Pruć też nie lubię ...ale moje zamiłowanie do konserwacji zabytków chyba pomogło mi tutaj :)
UsuńMission Impossible successfully accomplished :)
OdpowiedzUsuńJa bym tego nie ogarnęła.
:) czasem jak człowiek musi to sam się zadziwia czemu podoła.
UsuńAno niby racja, ale jakieś podstawy musi mieć :)
UsuńMoja mama też miała taki kubraczek, jeszcze z czasów dzieciństwa. Pewnie gdzieś leży w piwnicy na rozmiar dziewczynki ze szkoły podstawowej. Pamiętam, że się smuciłem, że nie mogę go nosić, bo był taki kolorowy i te błyskotki... hihi... Jako dziecko nie miałem oporów przed kolorami i świecidełkami ;) hehe...
OdpowiedzUsuńPozdro dla Mistrzyni!
hihihihi no chciałabym to widzieć :) ostatnio Wojtek założył taką koronę księżniczki Ani taka z piórkami i świecąca i mówi " Księżniczka Dinozaur " :) więc choć z błyskotką na głowie wciąż jest Twardy :)hihihi
UsuńLola, a czy Ty widziałaś, że Bartaś zmienił awatarek na tego "pakera" z maszynką :))) Jak On ma siłę dźwigać ten odważnik hihihi
UsuńKubraczki krakowskie bardzo lubię, ale gdyby mi ktoś przyniósł takowy do reanimacji, to chyba bym się dwa razy zastanowiła, czy ja na pewno chcę to pruć.
OdpowiedzUsuńWidzę, że się udało bez myśli samobójczych:) Zajęło Ci tylko 7 godzin więcej, ale gratuluję doskonałej roboty! I nerwów ze stali!
OdpowiedzUsuń