Kluski na parze z malinami i słodkim sosem
Chociaż w tym roku zimna dopiero się rozpędza i w sumie mam nadzieje, że nie za bardzo brutalnie nas potraktuje, bo co jak co to w tym roku mróz jest ostatnią rzeczą , której potrzebuje. Wystarczą mi atrakcje, te które mam.
Wygrzebałam kluski na parze z sosem w sumie słodkim i z malinami. Tak mi się zatęskniło za latem. Dziś w Krakowie leje, jest szaro-buro, ciemno cały dzień. Od rana do nocy trzeba świecić światło, bardzo tego nie lubię.
Kluski na parze można kupić gotowe. Maliny zerwać z krzaka. A żeby zrobić sos wystarczy połączyć śmietanę, cukier i trochę masła. Leniwo strasznie. Niech zima będzie leniwa i się nie pojawia.
Kluski na parze w poznańskim(gnieźnianka jestem :-)) nazywamy pyzy - uwielbiam je! Ale zawsze jedliśmy w domu na słono i tak mi zostało :-) Nawet teraz, kiedy jestem wege gotuję do nich wegański sos "pieczeniowy" ;-) A marzy mi się grzybowy... ah! ale grzybów brak!!!
OdpowiedzUsuńUwielbiam bułki na parze!!! Tylko i wyłącznie na słodko :)
OdpowiedzUsuńzgłodniałam u nas tez buro ponuro i ogolnie fuj fuj
OdpowiedzUsuńJola! Nie bądź nieludzka, skąd ja wezmę teraz maliny? W środku zimy nawet tak łagodnej nie znajdę żadnego krzaka żeby zerwać:) A mrożone to nie to samo :( ech zachciało mi się malin a nawet w ciąży nie jestem :)
OdpowiedzUsuńA u nas są to po prostu parowce. Chociaż w wersji z sosem i malinami do złudzenia przypominają lody:))
OdpowiedzUsuńPysznie to wygląda ♥
OdpowiedzUsuńDawno ich nie jadłam, może to sposób na ciepło na sercu, bo za oknem szaro-buro. Zresztą każdy sposób dobry, aby promienie słoneczne zawitały do wszystkich. Mniam... wyglądają pysznie z malinami. :)
OdpowiedzUsuńOsobiście uwielbiam- zwykle jadam z jogurtem owocowym- trzeba będzie spróbować z malinami :)
OdpowiedzUsuńAle mi smaka narobiłaś, ja się tylko pytam skąd w styczniu wzięłaś świeże maliny?
OdpowiedzUsuńA gdzie ja znajde takie kluchy we francuskich supermarketach? Mniam.
OdpowiedzUsuńOkropnie kocham kluchy!
OdpowiedzUsuń