Wielki spadek mi się trafił.
Żakiet, który teraz zaprezentuje jest efektem spadku jaki mi się trafił po 5 osobach. Mianowicie aksamit i podszewka(w której się zakochałam) w spadku po cioci i kuzynce. Koronka po babci. Guziki od teściowej, która zresztą dała mi jakieś sto tysięcy guzików jak wyszło na jaw, że szyję, a ona już z nich nie będzie korzystać. A jedwab, który jest pod koronką po jeszcze jednej cioci. A reszty sprezentowanego jedwabiu sprawie sobie jeszcze sukienkę do kompletu. Ja generalnie uwielbiam mieć wszyto do kompletu. Materiały te długo czekały na swój debiut, aż w końcu się zdecydowałam co to będzie. Stanęło na żakiecie. I oto on:
Żakiet nie ma kołnierzyka, rękawy są 3/4 i mają po trzy szczypanki. Był szyty ekspresowo, bo jak wiecie aksamit strasznie się sypie i nie chciałam mieć w domu nie wiadomo jak długo granatowej posypki wszędzie na podłogach.
Właśnie miałam się spytać jak się szyje aksamit, ale na dole dostałam odp.. :):) Podoba mi się i to bardzo, bo ja lubię aksamit.
OdpowiedzUsuńO rety żakiet z duszą! No proszę w ciuszku zamknięty kawał historii :) Piękny jest :)
OdpowiedzUsuń