Bardzo kiepsko uszyta torba

Od już dłuższego czasu jestem kaletnikiem z papierami i choć doświadczenie też mam spore, zdarzają mi się porażki na całej linii. Kiedyś bardziej by mnie to martwiło, ale teraz zaczynam spokojniej podchodzić do takich rzeczy i po prostu przerabiam na coś innego lub wyrzucam. Uszyłam śliczną torebkę....ale do czasu była śliczna, ostanie dwa szwy to był błąd. Maszyna się kłania. Jednak w szkole kaletniczej było maszyn do wyboru do koloru, a w domu jednak brak słupkowej. Trudno się mówi.
Torba sama w sobie jest świetna. Ładniusia według mojego gustu i przyjemna w użytkowaniu.

Ale jej wykończenie absolutnie było beznadziejne i wstyd było na nią patrzeć, więc dlatego skończyła przerobiona.
Czy porażki są złe? Co robicie z rzeczami, które wam nie wyszły ?
Nie. Porażki to część nauki. Zawsze tak myślałam i tak uczę dzieci. Jak porażka się zdarzy to świat dalej się kręci , a słońce świeci.



 




I tu widać problem :( . Przez to że torba jest mocno usztywniona, to nie można było jej wyginać i po prostu nie wchodziła skóra pod igłę :( . Niby pod klapką, ale bleee.





Komentarze

Prześlij komentarz

Wasze komentarze to miód cud i malina :) Bardzo za nie dziękuje.