Różowy patchwork

W końcu udało mi się skończyć kapę na łóżko Ani.
Szyłam ją ok 1,5 roku. Gdy była prawie skończona, stwierdziłam, że absolutnie tak być nie może bo jest krzywo , brzydko i wogóle słabo.
Dlatego porozcinałam i raz jeszcze chciałam zszywać, ale za mało materiału mi się zrobiło i musiałam dokupić. A jak już kurier je doniósł to akurat nie miałam czasu i tak się to wszytko ciągnęło.
Pod spodem jest zielony polar minky , z którego będą jeszcze pewne dodatki do Ani pokoju i wtedy pokażę.
Trochę wyszła mi narzuta za wąska. Znaczy najpierw taka miała być, ale po 1,5 roku zmieniłam zdanie i musiałam ją poszerzyć i te romby nie wchodziły w grę bo już miałam brzeg docięty przecież i mamy taką ściemę i kwadraty. Ale w sumie są tylko na części zwisającej i  prawie wygląda jakby tak miało być już w 2014 roku :D






Komentarze

  1. Jakbyś nie powiedziała o tych zwisających kwadratach to faktycznie uznałabym, że tak miało być. To może tego się trzymaj ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj matka, luzuj. Dziecko zadowolono, paczlorek jak ta lala, trzeba się cieszyć!

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie wyszła :) Jak cięłaś romby (kwadraty?) na narzutę, to każdy osobno, czy składasz materiał i wszystkie na raz wycinasz? I nożyczkami czy nożykiem krążkowym?

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny

    http://eskucinska.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Ambitby to był plan :) za to realizacja super. Gdybyś nie zwróciła uwagi na kwadraty to myślałabym, ze tak właśnie miało być! Efekt - rewelacja!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Wasze komentarze to miód cud i malina :) Bardzo za nie dziękuje.