Taka poroniona sukienka, że hej
Dziś się wam do czegoś przyznam.
Czasem jak coś uszyję, to potem zastanawiam się, skąd mi wpadł do głowy taki pomysł.
Tak jest z tą sukienką...a dokładnie to było, bo nawet jej nie skończyłam, a że materiał jest piękny.
Ze sklepu B-craft.
Najpierw miała być z niego lekka marynarka, ale nie wiem co mnie zaćmiło i postanowiłam uszyć sukienkę. Tak mnie uwiódł model 104 z magazynu Burda 5/2014.
Materiału w listki miałam metr, więc na całą sukienkę nijak by nie starczyło. Dlatego góra to cienka, bawełna z domieszką elastanu, lekko satynowa. Generalnie śliczna.
Ale jak przymierzyłam sukienkę to nie wiedziałam, czy śmiać się czy płakać.
W tym kolorze wyglądam co najmniej jak trup. A brzuch wygląda jakby walec po mnie przejechał.
Model dalej mi się niezmiernie podoba i skusze się na niego na stówkę. Ale będzie czarny, czarniusieńki.
Serio, ta sukienka to taka porażka, że aż przykro.
Materiał w listki jest już pocięty i będzie wkrótce elementami w narzucie na łóżko Ani....oj tak przepadłam w temacie patchworku.
I kiedyś będę robić takie rzeczy jak tu.
Zaglądacie tam na własne ryzyko, bo szczęka wam opadnie na milion procent.
Sukienka wygląda tak. Nawet w sumie ciężko nazwać to sukienką....po prostu zszyte co tam mi wpadło w ręce.
Mam nadzieje, że nie tylko ja miałam taką sytuację.
Przyznajcie się, kto może, że w waszej głowie coś wyglądało super, a w rzeczywistości wyszło inaczej.!! plis , plis. :)
Nawet zdjęć mi się nie chciało robić ;) i manekina podregulować, znaczy lekko rozszerzyć jego wdzięki.
Czasem jak coś uszyję, to potem zastanawiam się, skąd mi wpadł do głowy taki pomysł.
Tak jest z tą sukienką...a dokładnie to było, bo nawet jej nie skończyłam, a że materiał jest piękny.
Ze sklepu B-craft.
Najpierw miała być z niego lekka marynarka, ale nie wiem co mnie zaćmiło i postanowiłam uszyć sukienkę. Tak mnie uwiódł model 104 z magazynu Burda 5/2014.
Materiału w listki miałam metr, więc na całą sukienkę nijak by nie starczyło. Dlatego góra to cienka, bawełna z domieszką elastanu, lekko satynowa. Generalnie śliczna.
Ale jak przymierzyłam sukienkę to nie wiedziałam, czy śmiać się czy płakać.
W tym kolorze wyglądam co najmniej jak trup. A brzuch wygląda jakby walec po mnie przejechał.
Model dalej mi się niezmiernie podoba i skusze się na niego na stówkę. Ale będzie czarny, czarniusieńki.
Serio, ta sukienka to taka porażka, że aż przykro.
Materiał w listki jest już pocięty i będzie wkrótce elementami w narzucie na łóżko Ani....oj tak przepadłam w temacie patchworku.
I kiedyś będę robić takie rzeczy jak tu.
Zaglądacie tam na własne ryzyko, bo szczęka wam opadnie na milion procent.
Sukienka wygląda tak. Nawet w sumie ciężko nazwać to sukienką....po prostu zszyte co tam mi wpadło w ręce.
Mam nadzieje, że nie tylko ja miałam taką sytuację.
Przyznajcie się, kto może, że w waszej głowie coś wyglądało super, a w rzeczywistości wyszło inaczej.!! plis , plis. :)
Nawet zdjęć mi się nie chciało robić ;) i manekina podregulować, znaczy lekko rozszerzyć jego wdzięki.
Nie ma się czym martwić, sama właśnie mam to samo;))) Wyprodukowałam sobie tunikę z Anny z zielonego jearseyu i wygląda na mnie jak worek po ziemniakach... Za duża i przy moich szerokich ramionach wyglądam w niej jak chłopka. Co mnie podkusiło na taki fason... Ciekawe czy zdołam ją jeszcze jakoś uratować. Póki co schowana do pudła, bo nerwów nie mam do niej:P
OdpowiedzUsuńoj tak, czasem tak jak patrzę na kogoś kto w czymś wygląda super pięknie i potem jak przenoszę to na siebie, to od razu mi przykro, że jak wyglądam tragicznie ;) ...jednak ważny jest dobór fasonu do figury :)
UsuńNie wiem jak wyglądałaś w tej sukience, ale zastanawiam się czy nie byłaś zbyt krytyczna? Bo mi się podoba :) może wystarczyło coś poprawić?
OdpowiedzUsuńChyba każdy ma takie zaczęte - niedokończone koszmary, tylko nie każdy się do tego przyzna. Ja oczywiście że tak! ? Uszyłam kiedyś czarne satynowe spodnie do kolan z Burdy, takie z mankietami na dole... i do tych mankietów już nie doszłam, były tak beznadziejne, że wywaliłam je do kosza zanim je skończyłam.
Patchworki Karoliny są wręcz dziełami sztuki!
Sukienka sama w sobie jest w miarę ok. Ale ja w połączeniu z nią to jednak nie ta sama bajka. :)
UsuńDobrze podsumowałaś prace Karoliny, ja jestem pod nieustającym wrażeniem!
Intryguje mnie ten brzuch przejechany walcem - jak to wyglądało? :)))
OdpowiedzUsuńPędzę sprawdzić jak ta kieca wyglądała w Burdzie.
Kieca ładna, no ładna......a brzuch sprawiał wrażenie jakby się wyciągnął na boki, jakoś tak optycznie nie było to najmądrzejsze :)
UsuńKurczę, szkoda :-((( Ale fakt, taka jasna lawenda to trudny kolor (ja np. generalnie w pastelach "znikam" i "szarzeję"), natomiast super, że będziesz jeszcze szyć z czerni, bo sam model jest świetny!! A martwić się nie masz czym, ja mam totalnie tak samo. Najczęściej przy rysowaniu, kiedy mam "super wizję" i po dłuższej pracy okazuje się, że nic z tego fajnego nie wyszło :-( Ale próbować trzeba, o!
OdpowiedzUsuńBuziaki :***
oooo tak z rysowaniem miałam tak samo...bo ja dość długo uczyłam się rysunku, zresztą u malarza w Sosnowcu :) . Też mam to z mówieniem, w głowie takie mądre rzeczy mówię, a jak czasem coś powiem to mam ochotę się schować ;)
Usuńchwila chwila! Musimy się na priv zgadać, bo może chodziłyśmy na lekcje do tego samego miejsca :D
Usuń(a z mówieniem to masakra, mam to samo :D i często robię taki przypał, że szkoda gadać... dzisiaj przez pięć minut opowiadałam o staniku, a chodziło mi o t-shirt, wstyd! i jeszcze dziwiłam się, czemu zapanowała niezręczna cisza...khyyyym...)
O jakie to pocieszające, że i wytrawnym wyjadaczkom zdarzają się takie wpadki ;-)
OdpowiedzUsuńKupiłam raz w ciemno jakąś taką niebieską kudełkową swetrówkę, sfastrygowałam tylko ramiona i boki i już wiedziałam, że wyglądać będę jak żywcem wydarta z peerelowskiej wsi, masakra. Teraz kot ma wyściełane pudełko ;-)
hahahahahh :) ejjj Tobie to taki wygląd chyba nie grozi ;)
UsuńTo w takim razie ku pocieszeniu muszę jeszcze jedną kieckę pokazać.. choć ta leży i czeka na poprawki , bo wykrój Burdowy był tragiczny w zestawieniu z moją figurą...musiałabym na pośladki przypiąć sobie poduszkę jakąś....ba nawet kołdrę. I biust przesunąć jakieś 5cm w stronę pach.....ale tak bardzo mi się podoba na modelce na zdjęciu, że kiedyś ją doprowadzę do używalności!!!
To krzepiące, że doświadczonym szyjącym też zdarzają się takie przypadki ;) Moje wizje często rozmijają się z rezultatami, bo ciągle brakuje mi jeszcze krawieckich umiejętności. Choć zdarza się i tak że wymuszone poprawki i kombinacje przynoszą interesujące a niespodziewane efekty.
OdpowiedzUsuńo tak, rzeczywiście wpadki krawieckie potrafią zaskoczyć tym co przyniosą ;) Ja jeszcze mam ten plus, że zawsze mogę na mniejszy rozmiar dla dzieci przerobić :).
UsuńKobieto! a nie mogłaś tej spódnicy w listki właśnie jako samodzielnej spódnicy nosić? tylko zaraz pokroiłaś??? Ja jeszcze takiej wtopy do wyrzucenia nie zaliczyłam, a jak coś nie gra z uszytkiem to kombinuję tak długo, aż coś z tego będzie... ;-)))
OdpowiedzUsuńJa też uwielbiam patchwork Karoliny! :-)
O tym samym pomyślałam - spódnica byłaby śliczna :) Szkoda, że ją pociachałaś, ale może patchwork wyjdzie genialny :) I tego ci kochana życzę :)
Usuńhmmm a bo wiecie dziewczyny, tak na prawdę to ta sukienka leżała z 6 miesięcy już w szafie i jakoś tak kolorystycznie bardzo mi spasowało do tej narzuty :) , a że mi zabrakło tkanin na samą narzutę to same rozumiecie;)
UsuńI ja o tym też pomyślałam bo materiał jest ładny :)
UsuńTeż tak kiedyś miałam ;D Na szczęście trochę obcięłam, trochę doszyłam gdzieniegdzie, dodałam zamek, zmieniłam rękawy i wyszła mocno mini sukienka.. na tyle starczyło pociachanego materiału. ;)
OdpowiedzUsuńW zasadzie "wpadkę" można trochę zaliczyć na poczet recyklingu ;) W końcu patchworkowa narzuta też musi z czegoś powstać, nie???
No otóż to ;)
UsuńTrochę szkoda tego materiału w listki, bo spódniczka z niego byłaby fajna.... ale rozumiem, że jak straciłaś serce do kiecki, a brakowało materiału do narzuty.... bo listki rzeczywiście śliczne....
OdpowiedzUsuńPróbowałam uszyć mojej córce bolerko z satyny na studniówkę... wymyśliłam sobie, że połączę stronę matową z błyszczącą... niby źle nie wyszło, ale najgorsze były rękawy, reglanowe ze szwem pośrodku ... a satyna jak to satyna, ślizgała się niemiłosiernie... rękawy wyszły krzywe i jakieś takie nieforemne..po prostu porażka .. córka poszła w końcu bez bolerka , które niedokończone leży sobie w szafie i raczej nie będzie z tego patchworku
Nie martw się ,ja właśnie skroiłam za ciasną tunikę.Ale nie wiem czy to moja wina bo przekalkowałam
OdpowiedzUsuńroz.44,no i ciasna a tak mi się fason podobał.Zdenerwowałam się,jestem uparta,uwolnię inną tkaninę z szafy i skroję nową.Pozdrawiam.To co Ty zrobisz na pewno będzie fajne.
Moim zdaniem z tego materiału w listki mogłaby być świetna spódnica ;)
OdpowiedzUsuńDoszyj do góry prostą spódnicę w granacie lub ciemniejszym fiolecie i będzie sukienka, a nie strata. :)
OdpowiedzUsuńOj tam, zaraz poroniona :-) Uważam, że jest całkiem niezła. W każdym razie ma potencjał. Ja może dałabym białą górę. Albo, tak jak piszą dziewczyny, przerobiłabym na spódnicę.
OdpowiedzUsuńKażdy ma jakieś dziwne projekty na swoim koncie. Nie martw się!
OdpowiedzUsuńZauroczona zdjęciem z internetu uszyłam sobie kiedyś szyfonową, długą narzutkę, miała być idealna na plażę... wyglądałam w niej jednak jak kucharka/sprzątaczka w fartuszku. Co więcej, uszyłam szmizjerkę .. i znów wyszedł fartuszek! Miałam już tyle podobnych wpadek, że aż boję się uszyć coś nowego, jakoby znowu nie wylądowało nienoszone w szafie ;)
OdpowiedzUsuń