Biała koszulka może być zmorą

Fakt, że do południa pracuje sama w domu, napawał mnie wielkim optymizmem. Po dwóch tygodniach uczęszczania moich dzieci do przedszkola i szkoły jestem wypruta do granic możliwości. Już pomijam , że mój portfel jest wypruty. Ale generalnie prowadzenie własnej firmy i próba ogarnięcia wszystkiego w 4h jest naprawdę miażdżąca....choć myślę, że za kolejne dwa tygodnie tak się ogarnę i zorganizuję, że będzie hulać :). Jak wiadomo najtrudniejszy pierwszy krok.
Żeby jeszcze nie było za fajnie, to Matias potrzebował białą koszulkę do przedszkola.......straciłam 2h żeby znaleźć w jakimś sklepie zwykły biały podkoszulek. ......no cholera mnie wzięła i powiedziałam sobie hola, hola i basta i takiego.....
Koszulka była na dziś. Wczoraj zaliczałam sklepy z nadzieją. Więc wygrzebałam jakąś moją bluzkę z otchłani szafy, bo nie miałam na składzie tkanin nic białego :(, a pójście do hurtowni równałoby się też z wypruciem konta ...choć w sumie ostatnio naprawdę kupuję tylko co mi trzeba...może dlatego, że firma robi swoje i nie ma czasu na pierdolety.

A że bluzka leży chyba już z 3 lata i nic innego nie czyni, to mi szkoda nie było. Za duża o dwa rozmiary, więc tym bardziej nie planuje już w niej chodzić.
Zachowałam podwinięcie dołu - żeby jednak szycie trwało pół godziny, a nie jak łażenie po sklepach dwie. Przyłożyłam koszulkę Mateusza to mojej bluzki, odrysowałam tak żeby nie było rękawów wszywanych, a tylko przedłużone nietoperzowe. Zszyłam na coverze w sumie 4 szwy, boki i ramiona. Brzegi rękawków obrzuciłam ściegiem elastycznym , a potem na maszynie zwykłej podwinęłam ściegiem elastycznym. Dekolt, żeby nie trzeba było zmieniać ściegu na coverze na drabinke, wykończyłam pliską. Żeby było śmieszniej, moja bluzka była z golfem, którego obwód idealnie pasował do obwodu dekoltu koszulki - no cuda. :) Także szycie koszulki serio zajęło pół godziny - a teraz kto mi odda te dwie godziny ???? No dobra w sumie dwie godziny biegałam, więc jakoś to przeżyję :D .

Czasem sobie myślę, że moi sąsiedzi mają mnie za wariatkę, bo jak idę gdzieś sama to biegnę. Bo nie mam czasu na bieganie takie dla biegania, to biegam jak mogę. Kiedyś biegałam 10km dziennie, tak przed siebie. Myślę, że teraz też :), jak nie więcej, tylko w inny sposób, z zakupami, dziećmi, do sklepu, ze sklepu..itd itp.

 No i koszulka się łapie na TSD.





Komentarze

  1. A ponoć zakupy są łatwe i mają odstresowywać :)
    I pomyśleć że uszycie świetnej koszulki zajęło Tobie pół godziny a szukanie gotowej w sklepie 2h, normalnie niemożliwe. Szyj kobieto szyj i już więcej nie szukaj bo takich i tak nie znajdziesz. Koszulka naprawdę fajna wyszła.
    A co do biegania, świetny sposób :) nawet o tym nie pomyślałam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie znoszę robić zakupów :( Jak mam iść do jakiegoś centrum handlowego to już totalnie jestem chora.
      Także to szycie ratuje moje dzieci przed bieganiem na golasa :)

      Usuń
    2. Mam tak samo - latanie po sklepach jest dla mnie strasznie frustrujące. Całe szczęście, że umiem uszyć co nieco:)

      Usuń
  2. No i fajnie wyszło i taniej. Szkoda tego straconego czasu tylko. Ale nie ma tego złego. ;) A co do "brania za wariatkę" - ja szyję jak mnie najdzie wena, a to się dzieje o dziwnych porach i moi domownicy wyraźnie tego faktu nie ogarniają.. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hihihi :) oj tak ,mój mąż też czasem się dziwi jak widzi mnie szyjąca w dziwnych okolicznościach :)
      No dokładnie, nie ma tego złego :D .

      Usuń
  3. Wyszła super! Słyszałam kilka razy od znajomych mam, że znalezienie gładkiej koszulki, w rozmiarze dorosłym czy dziecięcym, to obecnie prawie mission impossible, dlatego jak moja Pola złożyła zamówienie to stwierdziłam, że szyję. Ja nie ogarniam, dlaczego wszystko ma teraz napisy, serduszka, zwierzątka itd :)) Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się , że takie kolorowe to weselsze jednak jest i dlatego. Ale przecież nawet na w-f właśnie, tak jak u Ciebie po prostu potrzebne są gładkie. A ja chyba tez pecha miałam z tymi zakupami. ...ale ja zawsze mam pecha z zakupami :) .

      Usuń
  4. Jestem pod wrażeniem! :)
    Też nie cierpię łazić po sklepach ...

    OdpowiedzUsuń
  5. Może kiedyś dojdę do takiego zaawansowania, że szycie zajmie mi mniej czasu niż kupienie. Póki co taką koszulkę szyłabym dwa dni, jak się z nam, heheh ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Potrzeba matką wynalazku, jak to mówią :P U nas są żółte koszulki, a najlepsze jaja są takie, że ktoś z rodziców wynalazł panią krawcową, która szyje taki dziecięcy tshirt za 7zł, a nam potrzeba 50 sztuk. Taniej niż u Chińczyka. Tylko ciekawa jestem, czy ona wychodzi na tym chociaż na zero... Nie mam pojęcia, ale stawka moim zdaniem głodowa. Ostatecznie sprawa nie została jeszcze wyjaśniona ;) a też myślałam, że będę coś kombinowała z ciuchami na wf :P

    OdpowiedzUsuń
  7. No i super. Już wiesz gdzie szukać następnym razem ;-)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Wasze komentarze to miód cud i malina :) Bardzo za nie dziękuje.