Babeczki choineczki
Życie czasem nie pozostawia wyboru i musimy zmajstrować coś z tego co mamy. Nic więcej , ani troszkę nie użyjemy innych rzeczy, bo po prostu ich nie mamy.
Tak właśnie powstał ten krem, musiał być od razu w miarę zwarty i się trzymać, żeby choineczka ładnie stała. Musiał być zielony i nie rozpłynąć się na ciepłych babeczkach , przepis tu. Był robiony na tzw. oko i trochę za dużo, więc zdjęć z babeczkami nie mam , ale że zostało go sporo, to jeszcze załapał się na wypełnienie do kruchych babeczek......
A sam krem jest bez jajek - nie lubię dodawać surowych jajek do kremów ze względu na dzieci i fakt, że jeszcze nie słyszałam o łaskawej salmonelli i ewentualnym jej wybiórczym działaniu na dzieci lub kogokolwiek. Jest bez masła....kremów maślanych też nie lubię robić, nie to, że czuję się nieszczęśliwa i zmuszana do konsumpcji takowych, zjem bez bólu, ale robić nie lubię i już. Jest za to z kasza manną, ugotowaną wcześniej, no może jakieś dwie minuty wcześniej :) bo musi być gorąca, żeby jak wrzucimy do niej białą czekoladę to owa czekolada musi się rozpuścić, żeby przeszła przez ten cały sprzęt do wyciskania kremu. .....no i kasza manna gwarantuje, że choinka będzie stała. ....Jeszcze do tej kaszy z rozpuszczoną czekoladą dodałam serek ricotta, taki był w lodówce więc dostał swoje pięć minut właśnie tej niedzieli, gdy robiłam krem. I jeszcze cukier dodałam. Niestety proporcji nie podam, wszytko było na oko. :) ...a i jeszcze przemiłe towarzystwo przy produkcji się przyda . Dziękuje Wiolu.
AAAAA no i dość istotny w przypadku choinki jest zielony barwnik spożywczy :)
Tutaj na choineczkach za bombki robią lukrowe talarki, z czekoladowymi babeczkami były cukrowe perełki. W sklepach to już cuda na kiju można kupić z cukru :)
A babeczki są z ciasta kruchego. Tutaj kilka słów o takowym.
Tak właśnie powstał ten krem, musiał być od razu w miarę zwarty i się trzymać, żeby choineczka ładnie stała. Musiał być zielony i nie rozpłynąć się na ciepłych babeczkach , przepis tu. Był robiony na tzw. oko i trochę za dużo, więc zdjęć z babeczkami nie mam , ale że zostało go sporo, to jeszcze załapał się na wypełnienie do kruchych babeczek......
A sam krem jest bez jajek - nie lubię dodawać surowych jajek do kremów ze względu na dzieci i fakt, że jeszcze nie słyszałam o łaskawej salmonelli i ewentualnym jej wybiórczym działaniu na dzieci lub kogokolwiek. Jest bez masła....kremów maślanych też nie lubię robić, nie to, że czuję się nieszczęśliwa i zmuszana do konsumpcji takowych, zjem bez bólu, ale robić nie lubię i już. Jest za to z kasza manną, ugotowaną wcześniej, no może jakieś dwie minuty wcześniej :) bo musi być gorąca, żeby jak wrzucimy do niej białą czekoladę to owa czekolada musi się rozpuścić, żeby przeszła przez ten cały sprzęt do wyciskania kremu. .....no i kasza manna gwarantuje, że choinka będzie stała. ....Jeszcze do tej kaszy z rozpuszczoną czekoladą dodałam serek ricotta, taki był w lodówce więc dostał swoje pięć minut właśnie tej niedzieli, gdy robiłam krem. I jeszcze cukier dodałam. Niestety proporcji nie podam, wszytko było na oko. :) ...a i jeszcze przemiłe towarzystwo przy produkcji się przyda . Dziękuje Wiolu.
AAAAA no i dość istotny w przypadku choinki jest zielony barwnik spożywczy :)
Tutaj na choineczkach za bombki robią lukrowe talarki, z czekoladowymi babeczkami były cukrowe perełki. W sklepach to już cuda na kiju można kupić z cukru :)
A babeczki są z ciasta kruchego. Tutaj kilka słów o takowym.
:-P mmmmm..... mniamniuśne te babeczki aż ślinka cieknie i jakie śliczne!!!!!!
OdpowiedzUsuńNo i jest choinka...wszystko ma czego trzeba więc dzieci pewnie zadowolone. A mama, że jej tak cudnie wyszła. Świetny pomysł :)
OdpowiedzUsuńWygląda smakowicie, choć z zasady zielone jedzenie bywa podejrzane;)
OdpowiedzUsuńjak sobie przypomnę ten smak Twojego zielonego kremu ... mmmm .. pychota mówię Wam :D
OdpowiedzUsuńWygląda super, a co takiego dodałaś do kremu, że jest taki zielony?!
OdpowiedzUsuńbabeczki :D zielone :D
OdpowiedzUsuńTowarzyszyć Ci, to była największa przyjemność :D
OdpowiedzUsuńTeraz jestem w 100% pewna, że te babeczki nie znoszą modyfikacji, bo utwierdziłam się w tym przekonaniu po raz trzeci ;)
Krem nieziemski... faktycznie Lola robi na oko takie cuda i nawet siedząc tam, nie jestem w stanie odtworzyć ilości...
pamiętam jedynie:
wody tyle ile akurat w dzbanku - gotujemy
manny dosypujemy ile nam się podoba wprost z pojemnika - mieszamy
czekoladę przegapiłam :D
serek wyrzucamy do miseczki
dodajemy cukru, ale niewiele - mieszamy
barwnika tyle, żeby było zielono
przegapiłam łączenie manny z serkiem... Lola to robi po prostu w trakcie przesuwania się z prawej nogi na lewą chyba i już szybko ląduje w szprycy, a później... no to już są choinki :)
muszę koniecznie spróbować ten krem spróbować odtworzyć u siebie w domu :)
barwnik
Kurcze ale piękne ! Szkoda tylko, że ja jestem takim wielkim leniem i nawet tego nie chce mi się zrobić.... :(
OdpowiedzUsuńSuper choinka :) W pierwszej chwili myślałam, że krem jest z kiwi :) ale barwniki spożywcze to jednak magia :)
OdpowiedzUsuńgotujesz jak moja babcia (bardzo dobra gospodyni !!!) na pytanie o proporcje odpowiadała, że mąki tyle ile "przyjmie" a masła i mleka "na oko"
:) tak moja babcia mówiła , na moje pytanie ile czegoś dodać tak : " tak żeby było dobrze :D " i tego sie trzymam :D
UsuńO ile przepis na krem brzmi bardzo apetycznie, to chyba by mi ten zielony kolor nie przeszedł przez gardło. No nie i już. Mój mózg nie rozpoznaje zielonego kremu jako rzecz jadalną:P Biały, brązowy, ecru - owszem. Wszelkie bajery z barwnikami u mnie nie przejdą. Zrobiłam kiedyś pierniki i ozdobiłam je ślicznym, intensywnie kolorowym lukrem. Nie tknęłam ani jednego, za to wyglądały bosko:D
OdpowiedzUsuń:D ja spożywczo nie mam żadnych ograniczeń :D
UsuńKąsnęłabyś larwę? :D
Usuńnawet już mam to za sobą ....ale powiem Ci szczerze, że drugi raz zjadłabym gdybym była zagrożona śmiercią głodową....po prostu takie bez smaku małe cuś :D Natomiast np: wszelkie owoce morza to ja ubóstwiam....bo tu pytasz o jakieś larwy dosłownie tak ??
Usuńowoce morza lubię barrrdzo :) ośmiornice i krewetki, moje najulubieńsze :)
UsuńJa pytam o takie larwy... typowe wiesz... robale itp. czyli owady bleeehhh... musiałabym naprawdę być zdesperowana, by to tknąć... ale i tutaj nie jestem taka pewna siebie, czy dałabym radę ;)
Ja zjadłam w swoim życiu z pewnością kilka muszek, ale to raczej przez przypadek. A, no i kiedyś zjadłam pół worka czereśni, a kiedy zaczęłam sprawdzać ich zawartość [nie wiem co mnie podkusiło] to się okazało, że każda z mieszkańcem. Tak więc i robaki jadłam, czy tam larwy, jak zwał tak zwał:P
Usuńaaaa ale mi przypomniałaś....biedronek nie lubię...kiedyś jadam lody na dworze i mi biedronka siadła i jak rozkruszyłam zębami jej pancerzyk myślałam, że umrę!!!!Matko myślałam, że umrę....aCo do czereśni.....moja babcia robiła kompoty ...pyszne....ale z robakową wkładką...i jak byłam mała to piłam i jadłam jak leci...ale gdy moja świadomość tego co jem się zwiększyła...jakoś przestałam :) Także , raz można ..i na tym koniec :D
UsuńNo, Katye popieram. Wyglądają świetnie, to prawda, ale zielone i słodkie u mnie też nie przejdzie. Śmiem za to twierdzić, że dzieci mają straaaszną radochę z takich choineczek! Aż sobie wyobrażam takie małe wesołe buzie umazane zielonym kremem! :)
OdpowiedzUsuń:) Dzieciom akurat najbardziej smakowały te płatki lukrowe :D ale umazane rzeczywiście były znacznie :D
UsuńFajny pomysł. Nie mam oporów z różnymi osobliwymi kolorami na ciastkach. Ja kiedyś zrobiłam babeczki z niebieską bitą śmietaną. Były równie pyszne jak z białą :)
OdpowiedzUsuń