Wyniki konkursu

Dorfi powaliła mnie opowieścią, więc to jej przyznaję nagrodę. Dlatego też przygotuj się moja Miła na wzmożony kontakt ze mną :) w celu ustalenia szczegółów :)

"Kiedy byłam na studiach dorabiałam sobie szyciem, szczególnie w czasie wakacji. Popularne było wówczas chałupnictwo. Miałam szyć bluzki. Letnie bluzeczki. Pan przywiózł jedną bluzkę na wzór i wielką torbę skrojonych kawałków. Fason bluzki był bardzo fajny - podobał mi się. I na tym koniec podobania. Bluzki były z materiału przypominającego stylon. Letnie bluzki zazwyczaj nosi się w upały a ten materiał wybitnie się do tego nie nadawał (ale za to tani był). No, ale nic nie powiedziałam - miałam szyć a nie oceniać. Ale ręce mi opadły, kiedy wyjęłam z torby skrojone części. Nic do siebie nie pasowało. Wszystko trzeba było podcinać. Ale mówi się trudno. Zacisnęłam zęby i szyłam tracąc masę czasu (a miałam płacone od uszytej bluzki). Jak doszłam do rękawów to miałam oczy jak 5 zł. Rękawy skrojone były po skosie. Wiadomo, że taki rękaw nigdy nie będzie się dobrze układał, no ale cóż się dziwić właścicielowi firmy (to on kroił) przecież jak się rękawy skroiło po skosie, to mniej odpadów tkaniny było. Uszyłam jedną bluzkę tak jak była skrojona. Kiedy doszło do wszywania metki śmiech mnie ogarnął. Metki były włoskie. Dowiedziałam się wtedy, że szyję włoską bluzkę "made in Italy". I to była jedyna bluzka jaką uszyłam. Zadzwoniłam do właściciela, żeby to zabrał, bo takiego szmelcu szyć nie będę. No i zabrał. Ale jakiś czas potem widziałam te bluzki w sprzedaży. Widocznie znalazł inną krawcową, której źle skrojone kawałki nie przeszkadzały. Pozszywała i zarobiła. Ciekawe co mówili ludzie, którzy te bluzki potem kupili? Tego się już, niestety, nie dowiem."

Konkurs tego typu, okazał się dla mnie bardzo ciężki do uniesienia. Jednak wybór wśród tylu ciekawych opowieści jest trudny.
Dziękuje Wam wszystkim za udział.
Bardzo serdecznie.
Jeśli chcecie zobaczyć inne ciekawe historie, zerknijcie tutaj. Zapraszam. 
A dziś idę świętować 2 rok bloga z moja trójcą - pada deszcz , czas zbudować bloga z klocków :D.

Komentarze

  1. no historia mnie powaliła:)Czyli wychodzi na to że doborze nauczyć się szycia i co najwyżej kląć na siebie niż kupić badziewie i płakać nad straconą kasą. Gratuluję zwyciężczyni

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratuluję i dzięki za zabawę :) Też mnie ta historia poruszyła ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. He he, czyli jednak znalazło się coś pozytywnego w tym beznadziejnym przypadku. Co prawda po wielu latach, ale jednak ;) Dziękuję za wybór i szykuję się na ten "wzmożony kontakt" (na szczęście nie mamy do siebie tak bardzo daleko).

    OdpowiedzUsuń
  4. To się nazywa profesjonalizm... podziwiam Dorfi, że powiedziała Panu biznesmenowi z Made in Italy, że nie będzie zszywać czegoś co nie nadaje się do noszenia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma co podziwiać. Tego się nie dało szyć, bo kawałki do siebie nie pasowały i strasznie dużo czasu schodziło na dopasowywanie i podcinanie.

      Usuń
  5. No no niezła historia !
    Pozdrawiam !

    PS. Udanego świętowania , wszystkiego najlepszego !

    OdpowiedzUsuń
  6. Och, ja życzę jeszcze więcej udanych chwil na blogu, a dzisiaj, wiesz, że na Końcu Świata, niemałe 100km od Krakowa świeci cudowne słońce?

    OdpowiedzUsuń
  7. Takie były wtedy materiały, a oszustów nigdy nie brakuje, aby komuś nie znającym się na rzeczy coś wcisnąć.
    Miłego świętowania !!!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Wasze komentarze to miód cud i malina :) Bardzo za nie dziękuje.