Koszulka z resztek

Owa bluzka jest wyjątkowo recyklingowa. Ze względu na remont  i przemeblowanie usilnie staram się przerobić zapasy tkanin, takich kawałków zostawionych nie wiadomo po co, bo ilości ich na nic się nie nadawały. Okazało się jednak, że te trzy dzianiny mają tą samą gramaturę, więc bez większych obaw, że coś się będzie naciągać nierówno itp, można było je połączyć i gra. Uszyłam prościutką koszulkę, z rękawkami niedużymi i nie takimi pełnymi , tylko takimi trochę motylkowatymi - moje ulubione. No i mam w czym biegać po ogródku :)

A teraz zdjęcia, na których nic nie widać...hahahah ostatnio mam szczęście do takich....ale nic to ...serio nie mam jakoś serca do zmuszania dzieci , żeby robiły mi zdjęcia, a jakoś tak wyszło , że Mąż ma za zadanie skończyć doktorat, kiedy ja ze swoją trzódką wybyłam samotnie podbijać wiejskie klimaty i hodować komary - masakra akurat z tą hodowlą...skosiłam trawę i zostawiłam kupę skoszonej trawy do wywiezienia....no i tak noc sobie ta kupa stała....lekko było wilgotna .... słońce ją lekko podfermentowało...a rano na owej kupie było ok sto milionów rozpasanych komarów....a Wojtek jest koszmarnie uczulony na ukąszenia komara....więc zamknęłam Wojtka z dala od tej wylęgarni i rzuciłam się do przerzucania owego gniazda tych choler...wyglądam jak jeden bąbel... :) ale trawa zniknęła Wojtek bezpieczny :) I w takich chwilach to spadek mojego IQ aż boli, a na usta się ciśnie tylko " no żesz, Ty idiotko!! ".
Także zdjecia z serii nic nie widać są takie..


 Na lewym rękawku coś się mi marszczy, w sumie to materiał się marszczy...ale przeżyję :)
 A tu widać, że są trzy kolory :)



Ale nic to...pełen relaks :)




A jeszcze informacją tak przy niedzieli.
Szału tam nie robię...ale jeśli ktoś jeszcze nie widział i nie głosował i akurat moja sukienka przypadła mu do gustu, to niezmiernie będzie mi miło :) jeśli na nią zagłosujecie...o na tą. :) I tutaj można głosować. 
 


No i jeszcze jest ciągle aktualna szansa na zestaw tkanin...choć bardzo Was sporo się zgłosiło to ciągle jest możliwość...i chyba wygeneruje drugi zestaw...bo mnogo Was wyjątkowo i tu i na FB. Także śmiało, miło mi , że komuś się może przydać. :) 

 


Komentarze

  1. Koszulka jak latte macchaito :P. Bardzo fajna :). Lecę na Ciebie głosować no i trzymam za siebie kciuki w Twojej rozdawajce :P.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oo jakie miłe porównanie - oj super:) Dzięki , od razu milej jeszcze będzie mi się nosić :)

      Usuń
    2. Też o kawie pomyślałam:D Takie maksymalne wykorzystywanie materiału lubię, moja babcia wciąż powtarza, że porządna krawcowa tak kroi materiał, żeby jak najmniej z niego wyrzucić:)

      Usuń
  2. Taka koszulka zawsze sie przyda. Juz zaglosowalam :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. resztki zawsze dobre są. :) fajnie wyszła ta bluzka. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj tak oj tak...szczególnie jak ktoś jest takim centusiem i zbieraczem jak ja :D

      Usuń
  4. My też mamy wylęgarnię "oczko" z woda, no ale nie "nasze" więc musimy walczyć elektrycznie i zapachowo, olejek waniliowy (nawet ten do ciasta) u nas sprawdza się znakomicie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj polewamy się polewamy - bo inaczej Wojtek musi połykać sterydy :( bo inaczej jest wielką banią...na wpadamy na SOR to od razu wiedza z czym szpryce mu dawać :) poznają pączka :D..nie zazdroszczę oczka...to raczej jest problem pod tym względem...a sąsiedzi to twardziele, że mają taką hodowlę i się nie poddali. Musze kupić też jakieś takie świece czy coś...bo w tym roku naprawdę komary jakieś porąbane i jak króliki się mnożą i zjadają jakby sto lat nie piły :(

      Usuń
    2. pomagają te spiralki wieczorami - a sprawdź mnie w spamie - bo ostatnio bloger ignoruje moje wpisy, na własnym blogu znalazłam 15 moich odpowiedzi "w spamie"
      Komary ocipiały - ja nie mam uczulenia, ale jestem ich ulubienicą, jakby mnie chciały dobic :)

      Usuń
    3. Ja testowałam wieczorami kadzidełka, co prawda ich nie lubię, ale odstraszają krwiopijcze bestie. Są jeszcze takie świeczki antykomarowe w malutkich wiadereczkach - tak dość dekoracyjnie wyglądają.

      Usuń
    4. Ja też nie znoszę kadzideł...ale coś za coś...normalnie nawet zjem komara byle żeby sobie poszły :)

      Usuń
  5. Świetna koszulka i te resztki sie przydały, ja też nie wyrzucam bo szkoda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) no i na pewno do czegoś się przyda :D ja mam tak po dziadku....ten to zbierał totalnie dziwne rzeczy :)

      Usuń
  6. Bluzka z resztek fajna :) Ja się ma overlocka to tylko śmig i połączone :)Budujesz napięcie tymi zdjęciami ;) Na początku nic nie widać, potem troszkę aż w końcu całość ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha dokładnie, pierwsze zdjęcie-"co to?" drugie "bluzka!" trzecie "wow super"

      Usuń
    2. :) to prawda na owerloku uszycie takiej bluzki zajęło mi chyba z 15 min, serio. Znaczy wykrój jak się ma i jakąś ogólną koncepcję :) to idzie absurdalnie szybko. A że zakładałam, że wersja jest ogrodowa to podwinięcia też na coverze :) A cieszę się , że troszkę napięcia wprowadziłam, bo ja czasem sama siebie zanudzam na blogu, a co dopiero Was :)

      Usuń
  7. Fajna bluzeczka - jak nie z resztek, tylko specjalnie zaprojektowana ;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Faktycznie cafe latte :) świetna bluzeczka :) ale jak dla mnie to wersja miejska ....do ogródka i to z dziećmi raczej tkanina we wzorek bardziej typu moro :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. aaa nie nie mogę moro, tak strasznie nie lubię moro , że hej. Jeszcze chłopcy jak mają coś to ok, ale tez tylko Ci mali. Na sobie totalnie tego nie widzę...ale co racja to racja, szczególnie na tarzanie się po trawie w moro jest dobre...nic nie widać. A ja ciągle jakieś plamy z trawy łapię...albo inne plamska :)

      Usuń
  9. Oj dziewczyno, kiedy ty to wszystko ogarniasz:-)Szyjesz,gotujesz..nie nadążam z komentarzami:-) Bluzka super! Nie pomyślałabym, ze to z resztek!! Gratuluję organizacji czasu jeszcze z dzieciakami:-)!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) jakoś idzie :)A przy trzecim dziecku jakos tak strasznie poziom organizacji się poprawił i jak to mój tato mówi - "nie lubię robić pustych przebiegów " :)Dzięki.

      Usuń
  10. Bardzo fajna bluzka. Współczuję uczulenia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuje. no tak to czasem bywa, że coś takiego się przypałęta :) dobrze , że są leki.

      Usuń
  11. Zagłosowałam na Twoją sukienkę. Jest po prostu inna i świetnie na Tobie leży i może też dlatego, że tak ładnie skomponowałaś dodatki :-) Miałam wziąć w tym konkursie udział, ale jak zobaczyłam wczoraj co tam Babeczki poszyłyście, to tylko pomyślałam "Dzięki Bogu, że mi czasu nie wystarczyło, to się nie skompromitowałam na szczęście!". Pragnę Ci pogratulować także dzielnej walki z wylęgarnią. Fakt, że dopuściłaś do tej sytuacji, to nie Twoja głupota, Kochana, nie. Z tym tałatajstwem jest tak, że nigdy nie wiadomo gdzie to się wylęgnie i zawsze sobie znajdzie jakiś dobry powód :-) Pozdrawiam i trzymam kciuki za Męża Twego :-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Twój mąż robi doktorat fiu fiu :) a Ty jak zwykle wspaniale zorganizowana ! Tu bluzka , komary wypędzone !
    bluzka ładna , lubię rzeczy robione z resztek..
    Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  13. hehehe zrobiłaś tym "miłym" stworzonkom domek a potem brutalnie go rozwaliłaś ;) nie rób tego więcej ;D Kolory na bluzce widać dopiero w lustrze więc dobrze, że te fotki zamieściłaś bo bym w życiu nie uwierzyła, ze oda ma aż 3 odcienie :)

    OdpowiedzUsuń
  14. No i nawet z resztek można bluzkę uszyć :) fajnie :) Dzielna z Ciebie mamusia - synka przed komarami obroniłaś, choć sama je najpierw wyhodowałaś ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. U Ciebie nawet jak coś jest z resztek to wygląda idealnie i jakby był zamierzony taki wygląd. Jesteś świetna w tym co robisz :-) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Wasze komentarze to miód cud i malina :) Bardzo za nie dziękuje.