Zimy w najbliższym czasie już nie będzie

Przynajmniej tak założyłam i chciałam dziś dać to do zrozumienia mojej szafie robiąc w niej porządki i przegląd garderoby. Przy okazji tych wyczynów trafiła mi w ręce spódnica, która w zeszłym roku została uszyta z darowanego przez moją mamę pięknego flauszu, na konkurs forum szyjemy po godzinach. I jakoś umknęła mi jej prezentacja.
Nadrabiam.
A że idzie do przyszłej zimy ..no może jesieni ...w zapomnienie to wersja na tkance martwej, bo ja wybitnie nieuczesana i obsmarkana przez nieletnich zamieszkujących kątem w moim mieszkaniu.




Trochę wymiętolona, wybaczcie..ostatnio było zbyt ciepło na nią i się gdzieś schowała w kącie.

Poza tym pizzy ostatnio jednak nie było. I tu będę chwalić zamrażalkę. Jest to wynalazek  co najmniej genialny. I choć na swej drodze do tego czym dziś jest kilka był osób uśmierconych to pozwala matką i innym gotującym szybko zrobić obiad..aby np nie musiały zamawiać pizzy, do której ja muszę zawsze jakieś sto litrów wody wypić...jakaś taka za słona.
Były krewetki z cytryną, czosnkiem, pietruszką i koperkiem.
W zasadzie wymieniłam już wszystko co było w potrawie. :)
A krewetki z czosnkiem i skórką z cytryny chlas  na patelnie i się gotuje ten interes jakieś 10 min...bo ja lubię jak się ugotują porządnie krewetki..ale tu pełna dowolność , także w proporcjach. Ja uwielbiam czosnek więc daje dużo, uwielbiam cytrynę więc też jej nie skąpię, pietruszka i koperek większych emocji we mnie nie wzbudzają więc daje ich tak żeby było dobrze. Dodajemy sok z cytryny w ilości dowolnej i kierowanej własnym gustem.
:)
A potem można dać trochę śmietany i wymieszać z makaronem. Ja osobiście najbardziej lubię krewetki z makaronem jeśli już je z czymś jem.





A tu jak nie należy fotografować gorącego jedzenia.
I jeszcze kieca, która się recyklinguje. Sukienka w spadku po babci, a raczej pozyskana przez kradzież z piwnicy babci, która nieświadoma niczego spędzała czas ponad piwnicą....Babcia została oświecona, więc może nie kradzież a przejęcie miało tu miejsce.


Komentarze

  1. Kurcze mam w piwnicy prawie podobne cuś tylko srebrne ,też po babci. Do tego miała taką odjechaną blond perukę typu Maria Antonina .Zaliczała w tej dekoracji wszelakie bale w okolicy ;-))

    OdpowiedzUsuń
  2. Wreszcie się doczytałem co można zrobić z krewetkami. Ja je najczęściej pizgnę do jakiś warzyw na patelni i też są zjadliwe. Choć zbyt dominujące.

    Kolor tej jesiennej spódnicy fajny :) u mnie byś w niej pochodziła, bo jak jest powyżej 15 stopni to prawie jak wiosna ;-) Póki co jesiennie jest.

    A ta babcina sukienka świetna. Już się doczekać nie mogę co wyczarujesz! Ach...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja krewetki to same najchętniej wciągam - uwielbiam !!

      Usuń
  3. ha! krewetki uwielbiam, więc i za pomysł dziękuję :D

    tą ciepłą spódniczką, to mnie zaintrygowałaś :>
    BARDZO podoba mi się pomysł z hafcikiem na boku... taka niby prosta stebnówka, a jak pięknie pomyślane :)Zerżnę pomysł jak nic! Możesz być tego pewna :)

    Sukienki babci jestem ciekawa, bo moja ciocia tez miała taką... w jeszcze większym rozmiarze i w czarnej peruce z kręconymi włosami śmigała po wszystkich weselach :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam krewety!!!!mniammniammniammmmmm
    Jestem mega ciekawa tego recyclingu!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ej no fajna ta spódnica - ładny kolor, taka amarantowy :) Niech poczeka do wczesnej jesieni - ta spódnica i kolorowe liście - miodzio!
    A krewetki uwielbiam!! Najczęściej robię z czosnkiem i zagryzam bagietką wiec jakby co to polecam z bagietką :]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nawet bez bagietki :) Pychota. Widzę, że krewetki maja swoich wielbicieli więc będzie więcej przepisów, bo my bardzo często jadamy bo wszyscy uwielbiamy..no może Ania toleruje:)

      Usuń
    2. Koniecznie! My też przepadamy za owocami morza. Pizza z owocami morza - nasza ulubiona :)

      Usuń
  6. Już miałam napisać o spódnicy a tu mi zdjęcie z zapowiedzią recyclingu się załadowało i mnie ciekawość zaczęła zżerać :)

    A o krewetkach to nie powinnaś wspominać nawet :))) bo teraz połowa bloggerów zrobi "marsz" do sklepu po pracy i wykupią zapasy ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hihihi rzeczywiście...jak będą krewetki w promocji w Tesco to Tobie pierwszej powiem :)

      Usuń
  7. krewetki smakowicie wyglądają, no i już się nie mogę doczekać sukni babci w nowej wersji

    OdpowiedzUsuń
  8. Do krewetek nie podchodzę, ale spódnicą bym nie pogardziła. Świetny kolor i ten hafcik. A recykling brzmi interesująco, czekam przebierając nóżkami:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Lola, sprawdź mnie w "spam" ostatnio lubię tam wpadać - u Fiolki poszłam w kosmos z moim elaboratem, ale ponoć jak piszę elaboraty właśnie, to spam mnie łaknie.
    Ja pisałam o tym, że mnie te zdobienia fascynują, bo ja bardzo lubię proste, ale połamane jakimś fizdrygałkiem takowym i z naszytymi jakimiś koraliczkami - magicznie ;)
    No i fuksja na całego - leć do witryny z lustrem sobie na spacerze focie strzel i buty nowe pokaż :)))

    p.s. nie wspomnę, co jedzenie mi robi w brzuchu - TAKIE - bo ja nadal nie mam czasu na gotowanie, ale odbiję sobie, zobaczysz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w spamie nic nie mam :( A te koraliki naprawdę fajnie wyszły :)
      No kombinuje coby tu na kark zarzucić żeby buty włożyć :)

      Usuń
  10. Krewetki jakoś nie, ale za to spódnica jest boska. Lubię jak się pojawia to "coś", haft, aplikacja, detalik. Natomiast z ciekawością będę "czkać" na efekty recycklingu sukienki, bo potencjał tego materiału jest potężny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście materiał ma to coś ..sama w sklepie bym go nie kupiła, ale jak się wygrzebie takie świecidełko z ciemnej dziury to już inaczej to wygląda.

      Usuń
  11. Uwielbiam krewetki, podziwiam spódnicę! Ma piękny kolor i efektowne esyfloresy. Niezłą sukienkę gwizdnęłaś:) Ciekawe co z niej wymodzisz?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Wasze komentarze to miód cud i malina :) Bardzo za nie dziękuje.