Pierwsza sukienka

To będzie smutny wpis...przy porządkach w szafie wywlekłam moja ukochaną sukienkę - ukochana bo pierwsza i taki cudny materiał i wogóle wiele wspomnień. Niestety okazało się, że jeszcze trochę nie na moją obecną figurę  - stare czasy dobre czasy pod tym względem - i wogóle chyba już ma dość służenia i się rozlazła w jednym dość istotnym miejscu gdzie za bardzo łatki sobie nie strzelę..tak więc tym wpisem żegnam pierwszą sukienkę którą uszyłam dawno dawno temu. Nie dość że zamiast dzianiny wybrałam sztywny materiał - o jaka ja niedoświadczona byłam - i ciężko ją było włożyć to ją kochałam. No nic to , nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem ...albo rozdartą kiecką - przerobię na spódnicę :)
Wersja obecna i w pełnej krasie na trupie a wersja na żywej modelce jakieś 3 lata temu w parku daleko daleko stąd z maleńką Ania.





Komentarze

  1. No proszę obie eleganckie Panie w kapeluszkach, sukniach...słodkie te zdjęcia z Małą. Szkoda sukienki, no ale jak piszesz, że będzie spódnica to ja czekam bo też mam sentyment do ubrań i się po kilka razy zastanawiam przed wyrzuceniem a może jednak się coś da zrobić...no i zostają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie umiem nic wyrzucić jeśli nie jest totalnie zniszczone. Wtedy albo komuś oddaje, jak wiem,że już ubierać nie będę.

      Usuń
  2. jak motylkowe rękawki ja widzę - to miód malina, a jak dziewczęta w kapeluszach - to też, o to mi przypomina, że obiecałam Paulinie pokazać moja kapeluszową kolekcje! Ha... A tak prawdę mówiąc to spódnica z niej będzie śliczna, bo dodasz bluzkę kolor i zaświecisz!!! A tak Ona w całości mimo, że kwietna, to "smutna" - a mi do Ciebie pasują kolory i żywe i wiosenne, kipisz wtedy! :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. p.s. swoje pierwszej, czarnej w groszki też już nie mam :))) ale sentyment w sersu i owszem, bo do kostek była, i z półkola, i na suwak z przodu, ale tylko do kolan, więc jak "szedłam" - to się fajnie rozkładała (ale fotki mam - to się pochwalę - hihihi, ale Ty masz inspirujące te wpisy) lece rabotać mój magnesiku

      Usuń
    2. :) ojj kapelusze to ja na śniadanie :) też uwielbiam i buty i kapelusze i torby itd itp tylko po sklepach nie lubię chodzić...hmmm chyba jestem jednak kobietą :) O Ty pracusiu :)

      Usuń
  3. hoho jakie stare fotki, ale cudownie na nich wyglądacie:)
    czekam na nową-starą spódnice;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mała Ania to cała Ty :) Niesamowite podobieństwo. Też gdzieś jeszcze przechowuję moją pierwszą spódnicę bo wiesz ja nie odważyłam się uszyć sukienki. Odważna kobieta z Ciebie :) Ja znajdę kiecuchę to pokażę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ta sukienka jest super:)sama też mam taką i nawet czarną i tez w czerwone kropki-to moja ulubiona sukieneczka;)pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozumiem te sentymenty do pierwszych samodzielnie uszytych rzeczy.Moje, niestety, już dawno zniknęły w niebycie.Czekam na spódnicę. Mam nadzieję, że ją tu pokażesz.
    A sukienka ma naprawdę wdzięczny fason. Może nowa wersja z bardziej współpracującej tkaniny?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fason bardzo mi odpowiada więc napewno pocznę taka jeszcze..ale z dzianiny.

      Usuń
  7. Ach te pierwsze uszyte rzeczy, nie zawsze perfekcyjne (no ok, nigdy :), ale za to ma się do nich wielki sentyment. Z sukienki koniecznie zrób spódnicę, będzie bardzo fajna dzięki temu materiałowi.

    OdpowiedzUsuń
  8. Moja pierwsza rzecz uszyta na maszynie już wieki temu została pocięta na szmaty do podłogi i za nic bym jej nie pokazała w necie bo była OKROPNA :) ale kiedyś myślałam, że jest cudna :p

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak coś jest ładne i na dodatek nieźle się nosiło, to aż żal się rozstać. Dobrze, że nadaje się na przeróbkę i w spódnicy pozostaną wspomnienia. Powal nas na łopatki przemianą:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Wasze komentarze to miód cud i malina :) Bardzo za nie dziękuje.